czwartek, 27 lutego 2014

Czy wiecie... - odc. 9

http://bamaxnet.pl/komze-komunijne/32-komza-z-czterema-faldami.htmlWielu chłopców przystępuje do I komunii św. w komży. Czy znacie pochodzenie tego stroju?
Otóż komża, z łaciny comisia, czyli koszula powstała ze skrócenia alby, której zakładanie na grube ubranie stawało się kłopotliwe. Do XI wieku była strojem chórowym, od XIV wieku stosowano ją także przy innych czynnościach liturgicznych, które nie wymagały noszenia alby.
http://bamaxnet.pl/komze-komunijne/31-komza-z-dwiema-faldami.html Komża powinna być biała, płócienna, bez haftów, bez koronek, luźna, z długimi szerokimi rękawami. Rękawy sięgają do połowy dłoni, ponieważ przy podniesionych do modlitwy dłoniach nadgarstki nie powinny być odsłonięte. Komża ma długość do połowy uda, wycięcie pod szyją prostokątne lub okrągłe. Ministranci noszą też wersję z pelerynką. Komża, podobnie jak alba, symbolizuje czystość duszy.

(materiał przygotowany na podst. słowniczka liturgicznego autorstwa ks. J. Zjawina)

środa, 12 lutego 2014

Już od rana pachniało kwiatami...



Zapraszamy do lektury wspomnień komunijnych dorosłej dziś wychowanki Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidzących w Laskach.

"Dzień 18 maja 1975 roku – jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu; w drewnianej kaplicy na terenie Ośrodka dla Dzieci Niewidzących, w środku lasu, wraz z kilkanaściorgiem dzieci, po raz pierwszy przyjęłam Komunię Świętą. Przygotowania do tego wydarzenia trwały kilka miesięcy. Przystępowałam do Komunii jako pierwszoklasistka, więc nie radziłam sobie jeszcze z czytaniem na tyle, by sama przygotować się do egzaminu z Katechizmu. Podobnie, jak wszystkie koleżanki z mojej klasy, zostałam powierzona starszej koleżance, która potrafiła już dobrze czytać i pomagała mi w przygotowaniach.
Sukienki na tę uroczystość cała grupa miała jednakowe; były szyte w szwalni internatu,
w którym mieszkałyśmy. Wianki ze świeżych kwiatów uwite przez każdą z mam, które wyjątkowo mogły przyjechać dzień wcześniej i przenocować w internacie, były jedyne w swoim rodzaju, bo „czuło się” w nich rękę i serce mamy, za którą na co dzień tęskniłyśmy.
 
Do każdego dziecka mogło przyjechać 5 osób z rodziny, do mnie przyjechało osiemnastu gości z Łowicza, moich rodzinnych stron. Jedna z moich ciotecznych sióstr przywiozła nawet łowicki strój i założyła go na Mszę Świętą i wspólne zdjęcie.
Dzień I Komunii był świętem Zesłania Ducha Świętego; już od rana pachniało kwiatami
z wianków, a także wszystkimi kwiatami i krzewami kwitnącymi w tym czasie przed kaplicą i stojącymi na Ołtarzu. Podczas Mszy Świętej koledzy czytali brajlem czytania, a ja z koleżanką śpiewałam psalm.
Po Mszy Świętej sala gimnastyczna internatu zamieniła się w domowy salon pełen wiosennej dekoracji, skąpanych w zieleni warzyw kanapek, zapachu ciast, a przede wszystkim serdeczności. Wszystko w tym dniu działo się dla nas: powitanie i życzenia siostry kierowniczki, kiedy przyszłyśmy już do internatu, koncert przygotowany przez starsze koleżanki po zakończonym śniadaniu.

Czas do obiadu każda z nas mogła spędzić tak, jak chciała, ze swoją rodziną. My poszliśmy na spacer do lasu. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy na Górze Ojca, która zimą była wspaniałym torem saneczkowym. Po bardzo uroczystym obiedzie i kolejnym rodzinnym spacerze, przyjechała grupa młodzieży (nie pamiętam już skąd) i wystawiła dla nas spektakl o Świętej Agnieszce – pamiętam, że zrobił na mnie duże wrażenie, mimo że nie był wyłącznie wesoły.
Dotychczas dzień I komunii św. jest dla mnie jednym z najważniejszych świąt w roku."