Modlitwy zaliczone
W tygodniu przedświątecznym, kiedy odbierałam córkę ze
szkoły, wszystkie dzieci były mocno przejęte czekającym je egzaminem
przedkomunijnym u księdza proboszcza. Pytały się nawzajem, z czego należy się
przygotować i jakich pytań się spodziewać. Ja, pamiętając jakim ogromnym
wyzwaniem był dla mnie mój własny egzamin z modlitw, tym razem dygotałam
jako mama rozmyślając, co będzie, kiedy dziecko się zapowietrzy lub zapomni
podstawowych modlitw. Inni rodzice także byli przejęci, bo przecież każdy z nas
pragnie, żeby jego synowi lub córce poszło jak najlepiej. Niektórzy nawet
straszyli, że kiedy dziecko nie pamięta, proboszcz zaczyna sprawdzać wiedzę
rodziców…
Chcąc jak najlepiej przygotować córkę, w dniu poprzedzającym
egzamin „spowiadałam” ją do momentu bezbłędnego przebrnięcia przez formułę
sakramentu pokuty. W wyznaczonym dniu, obie wyuczone na blachę modlitw,
przykazań i spowiedzi, stawiłyśmy się o wskazanej godzinie na plebanii. Proboszcz
poprosił tylko, żeby dziecko pokazało, jak się będzie spowiadać – tak na sucho,
bez wymieniania grzechów. Uśmiechnął się, kiedy córka na początku spowiedzi
zamiast „niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” powiedziała „szczęść Boże”. „Od
jednej dziewczynki możemy chyba przyjąć „Szczęść Boże”?” – odezwał się do
towarzyszącej mu siostry. A potem było już tylko „Bóg zapłać” - i po wszystkim!
I po co matka tak się denerwowała?! Sama nie wiem…
Autor: Anna Klimczuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz