Różańcowy październik
W szkole
przygotowania do komunii ruszyły pełną parą już od początku roku. Dzieci w
każdym miesiącu mają do zaliczenia modlitwy, z których ksiądz odpytuje na
ocenę. Zastanawiam się, jak moja córka jest w stanie tak szybko nauczyć się czasem
dziwnych i na co dzień nieużywanych słów i zwrotów. Ale na razie dzielnie zalicza
wszystko w terminie.
Dodatkowo, w
październiku dzieci chodziły do kościoła na różaniec. Obowiązkowo trzeba było
być przynajmniej 5 razy. Nam udało się być na dziesięciu różańcach, ale wielu
rodziców miało problem, żeby zdążyć z pracy do kościoła na godzinę 17.00. Żeby
sobie wzajemnie pomóc ustaliliśmy, że w jednym tygodniu jedna mama zabierała
kilkoro dzieci, a w kolejnym tygodniu inna mama miała „dyżur”. Dzięki takiemu
rozwiązaniu dzieci mogły spełnić oczekiwania i dostać zaliczenie. Spotkania
różańcowe były naprawdę ciekawe i Zuzia z przyjemnością w nich uczestniczyła.
Dzieci śpiewały, siostra grała na gitarze, każdy przynajmniej raz musiał powiedzieć
do mikrofonu „Zdrowaś Mario”, co było dla dzieci nie lada przeżyciem.

W listopadzie
czeka nas spotkanie dotyczące między innymi wyboru strojów komunijnych, większością głosów zdecydowaliśmy, że dzieci będą mieć alby. Będzie też wybierana
firma, która zajmie się filmowaniem ceremonii i robieniem zdjęć. Nie mam
jeszcze zarezerwowanej restauracji, bo ceny są czasem zaporowe. Ech, przygotowania
niemalże jak do wesela...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz