środa, 5 marca 2014

Z pamiętnika matki pierwszokomunijnej - odc. 5



Przyspieszenie

Mamy już marzec, a ja mam wrażenie, że pod względem przygotowań komunijnych „jestem w lesie”. W lutym była obowiązkowa msza dla dzieci, ale kazanie ksiądz wygłosił do rodziców. Bo to rodzice nie umieją zachowywać się w kościele, jak się okazuje. Oj, niedobrze, niedobrze... 
Do końca marca trzeba donieść do parafii zaświadczenie, że dziecko jest ochrzczone. Do końca kwietnia dzieci muszą zaliczyć wszystkie pozostałe modlitwy i pytania (Mały Katechizm). Wiadomo, każde uczy się w swoim tempie i zalicza w miarę możliwości czasowych. Strasznie tego dużo!
Miara do sukienki chociaż zdjęta! I koniecznie muszę w końcu zakręcić się w temacie restauracji i obiadu, bo postraszyła mnie właśnie jedna z mam, że mogę mieć już problem... Hmm... najwyżej przyjęcie zrobię w domu... Jeszcze kwestia prezentu - ciągle nie wiemy co to ma być. Rodzina zaczyna się pytać, a my prezentujemy "luzy decyzyjne". Z jednej strony nie chcę, żeby to był np. tablet, a z drugiej strony nie chciałabym, żeby Zuzia otrzymała złote łańcuszki, Biblie czy obrazki. Ech, ciężkie jest życie matki komunijnej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz