Nasz starszy syn Jasio przystąpi w tym roku szkolnym do I komunii świętej. Czujemy w rodzinie podekscytowanie i nie możemy się doczekać tego ważnego wydarzenia. Uroczystość odbędzie się 10 maja. Jeśli chodzi o przygotowania, to mamy już zamówioną salę. Jeszcze nie zrobiliśmy listy gości, których zaprosimy. Sytuacja trochę skomplikowała się, ponieważ tego dnia będzie jeszcze jedna uroczystość pierwszokomunijna w naszej rodzinie. Jaś i reszta dzieci dostały na jesieni specjalne indeksy, w których wpisują wszystkie ważne wydarzenia związane z przygotowaniami do komunii. Co tydzień uczęszczamy całą rodziną na msze dla dzieci, które przygotowują się do komunii. Cały październik Jaś codziennie chodził na Różaniec. Dzieci otrzymały specjalne plakaty i za każdym razem, gdy uczestniczyły w modlitwie, dostawały naklejki do przyklejenia na tym plakacie. Jesteśmy z syna bardzo dumni - uzbierał wszystkie naklejki i mówił Różaniec chyba najgłośniej ze wszystkich. Na początku października zostały poświęcone różańce. Każde dziecko dostało w prezencie różaniec z drzewa oliwnego. W połowie października odbyło się pierwsze spotkanie rodziców z księdzem, który przygotowuje dzieci do I komunii - otrzymaliśmy wtedy rozpiskę ważnych wydarzeń. Zostało ustalone, że dzieci bedą szły do komunii w albach. W sumie do komunii ma przystąpić kilkanaścioro dzieci i, jak to skomentował ksiądz, "będzie to piękna uroczystość rodzinna".
W dniu 8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, ksiądz poświęcił na specjalnej mszy medaliki i wręczył je dzieciom z prośbą, żeby od tego dnia codziennie je nosiły. W grudniu w każdy czwartek odbywały się msze roratne dla dzieci. Na tych mszach ksiądz tłumaczył dzieciom m.in. symbol świecy roratki i w jaki sposób człowiek może oczyścić się z grzechów. Kolejne spotkanie z rodzicami odbędzie się w styczniu - otrzymamy kolejne informacje i kolejne zadania pierwszokomunijne dla dzieci.
autor: Kasia, mama Jasia
p.s. Zajrzyjcie do posta sprzed roku dot. adwentu i m.in. świecy roratniej - kliknij tutaj
Blog o przygotowaniach do I komunii świętej.
poniedziałek, 29 grudnia 2014
wtorek, 25 listopada 2014
Czy wiecie, że...? - Cudowny Medalik
Jednym z
wydarzeń w trakcie przygotowania dzieci do I Komunii św. jest obrzęd wręczenia
i poświęcenia medalików. Obrzęd ten łączymy z uroczystością Niepokalanego Poczęcia
Najświętszej Maryi Panny (8 grudnia). W niektórych Parafiach dzieci otrzymują
tzw. Cudowny Medalik, czy znacie jego historię?
Objawienie
Historia
Cudownego Medalika rozpoczyna się 27 listopada 1830 roku, kiedy to nieznanej
nikomu nowicjuszce Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo,
Katarzynie Labouré, objawia się Matka Boża. Podczas tego objawienia usłyszała
ona słowa: „Postaraj się o wybicie i rozpowszechnienie medalika według tego
wzoru. Wszyscy, którzy będą go nosić z ufnością i wiarą, otrzymają wiele łask”.
Św.
Katarzyna zobaczyła dwie strony medalika. Na awersie postać Maryi, wyciągającej
ku ziemi ręce, z których emanują promienie oznaczające łaski zlewane na ludzi.
Maryję otacza napis: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy
się do Ciebie uciekamy”. Rewers obejmuje znak krzyża, z umieszczoną pod nim
literą "I" oraz "M" (Immaculata Maria -
Niepokalana Maryja). Poniżej dwa serca - jedno z koroną cierniową, drugie z
koroną z róż, przebite mieczem. Symbolizują one miłość Jezusa i Maryi wobec
ludzi oczekujących na łaski.
Katarzyna
nie uczyniła ze swego objawienia sprawy publicznej - zwierzyła się jedynie
swojemu spowiednikowi, księdzu Aladel. Ona sama pracowała w przytułku w Paryżu
jako kucharka i praczka, zajmowała się hodowlą krów, wreszcie była furtianką.
Dopiero po jej śmierci odczytano - spisaną na polecenie spowiednika - relację o
objawieniach i od tej pory Medalik, wkrótce nazwany Cudownym, zaczął być
powszechnie noszony jako źródło łaski. Ksiądz Aladel zwlekał początkowo z
wybiciem medalika. W końcu zdecydował się przedstawić całą sprawę arcybiskupowi
Paryża - de Quelen, a gdy ten okazał się przychylny, medalik wybito w 1832 roku
w ilości 1500 egzemplarzy.
(materiał: serwis Katolik.pl)
poniedziałek, 3 listopada 2014
Z pamiętnika matki pierwszokomunijnej - odc. 1, 2014/15
Przygotowania do I komunii Soni trwają już
od września. Na samym początku poruszony został temat strojów. Większość rodziców
opowiedziała się za najprostszą i najtańszą białą albą. Proponowałam, żeby
chociaż na pelerynce był wyhaftowany złoty krzyż, ale mój pomysł nie przyjął
się niestety.
Zostały już także poświęcone różance do I
komunii. Sonia wzięła udział w konkursie różańcowym i zrobiła swój własny (rysunek obok pokazuje jak mniej więcej wyglądał).
Miałyśmy zamiar przygotować go z modeliny, ale okazała się tak twardym materiałem,
że dałyśmy radę zrobić tylko 20 koralików, bardzo dużych i w kształcie... ślimaków. Resztę Sonia docięła z rurek po papierze toaletowym pokolorowanym na różowo. „Tajemnice” zrobiłam ja z pestek awokado. Wyszło
nam dość ciekawe dzieło.
Zarezerwowaliśmy już także salę na rodzinny obiad. Wybór padł na najlepszy lokal w okolicy, a co! Załapaliśmy się jako ostatni, ktoś akurat zrezygnował. Sonia jest przeszczęśliwa, bo będą zabawy dla dzieci, dmuchany zamek, animatorzy, itp. Oprócz nas będą tam tego samego dnia jeszcze 4 inne przyjęcia komunijne - dobrze ustawiony biznes :-)
Sonia chodzi do szkoły Montessori, w której stawia się na aktywność i samodzielność w działaniu. Nauka modlitw i reszta przygotowań do I komunii świętej jest zatem prowadzona tak, by zainteresować dzieci, zachęcić ich do samodzielnego eksplorowania tematu. Na razie odbywają się przygotowania do mszy, dzieci uczyły się o tym, jak przebiega ta część, podczas której spożywane są wino i chleb. Muszę przyznać, że pani prowadzi te lekcje w bardzo ciekawy sposób. Szkoda, że ja nie chodziłam do takiej szkoły...
Autorka tekstu: Joanna, mama Soni
Tak mniej więcej wyglądał konkursowy różaniec Soni |
Zarezerwowaliśmy już także salę na rodzinny obiad. Wybór padł na najlepszy lokal w okolicy, a co! Załapaliśmy się jako ostatni, ktoś akurat zrezygnował. Sonia jest przeszczęśliwa, bo będą zabawy dla dzieci, dmuchany zamek, animatorzy, itp. Oprócz nas będą tam tego samego dnia jeszcze 4 inne przyjęcia komunijne - dobrze ustawiony biznes :-)
Sonia chodzi do szkoły Montessori, w której stawia się na aktywność i samodzielność w działaniu. Nauka modlitw i reszta przygotowań do I komunii świętej jest zatem prowadzona tak, by zainteresować dzieci, zachęcić ich do samodzielnego eksplorowania tematu. Na razie odbywają się przygotowania do mszy, dzieci uczyły się o tym, jak przebiega ta część, podczas której spożywane są wino i chleb. Muszę przyznać, że pani prowadzi te lekcje w bardzo ciekawy sposób. Szkoda, że ja nie chodziłam do takiej szkoły...
Autorka tekstu: Joanna, mama Soni
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
Z pamiętnika matki pierwszokomunijnej odc. 8
Dopinanie na ostatni guzik
Wszystko prawie gotowe. Sukienka z dodatkami wisi w
szafie. Buty zapakowane w pudełku. Sukienka pokomunijna też została zakupiona
przy okazji zakupów dla młodszej córki, która przecież na komunii siostry musi
wyglądać odświętnie. Tylko wianek musimy jeszcze zamówić dla Zuzi. Bo
zdecydowaliśmy się na żywy: mirt i stokrotki. Fryzjer umówiony, choć chyba na
jakąś próbę trzeba będzie się wybrać, żeby się
nie okazało w dzień komunii, że coś jest nie tak.
Goście zaproszeni. Będzie nas 15 osób + dzieci. Najbliższa
rodzina tylko. Wybraliśmy też ”opcję nr 2”, czyli obiad w domu. Damy radę.
Zakupimy duży stół i krzesła - i tak mieliśmy wymienić obecny, więc przynajmniej
w końcu to się stanie. Dwie zupy do wyboru (rosół i krem ze szparagów), dwa
drugie dania (Indian curry i kotlety z piersi kurczaka), ryż, sałatki. Moje
dwie koleżanki zadeklarowały pomoc i chęć upieczenia ciast. Do tego owoce i oczywiście tort (który muszę zamówić)
i impreza będzie super.
Prezenty. Mój ból głowy. Ale widzę już światełko w tunelu.
Od nas i od rodziców chrzestnych Zuzia dostanie telefon i mały tablet. Na pewno
będzie jakiś zestaw klocków lego, może zegarek albo ładna walizka na kółkach, o
której Zuzia też marzy. Część zaproszonych gości przekaże symboliczny prezencik
i kopertę. Bo chcemy też jej kupić ładny i porządny plecak do szkoły, ale teraz to jeszcze nie sezon na taki zakup.
Ale najważniejsze, żeby Zuzia była w tym dniu
uśmiechnięta i żeby goście też czuli się w tym dniu wyjątkowo razem z jego bohaterką.
niedziela, 13 kwietnia 2014
Czy wiecie... - odc. 11
Czy wiecie czym
jest hostia?
Hostia to opłatek symbolizujący chleb,
który podczas komunii zgodnie z wiarą katolików staje się ciałem Chrystusa. W
kościele katolickim hostie robi się z niezakwaszonego ciasta (wypieka się je w
ciągu 20 minut od zmieszania mąki z wodą). Nawiązuje to do ostatniej wieczerzy,
podczas której Chrystus spożył przaśny chleb (macę) przed żydowskim świętem
Paschy.
A czy wiecie, skąd wziął się symbol chleba spożywanego podczas
komunii?
Pochodzi on ze Starego Testamentu (J 6,35: „Jam jest
chleb życia”) i w takim sensie, według tradycji Nowego Testamentu, użył go Chrystus podczas ostatniej wieczerzy.
A kto wie, dlaczego komunia nazywana jest „ucztą baranka”?
Otóż w czasach starotestamentowych używano owiec
jako zwierząt ofiarnych. Jezus odnosił baranka paschalnego do samego siebie.
Jan Chrzciciel (ewangelia św. Jana) powiedział, wskazując na Jezusa: „Oto
Baranek Boży” i te słowa wypowiada kapłan podczas komunii.
przygotowane
na podst. artykułu z 2012 roku opublikowanego w serwisie mowimyjak.pl
środa, 9 kwietnia 2014
Z pamiętnika matki pierwszokomunijnej - odc. 7
Już za chwileczkę, już za momencik
W niedzielę palmową na mszy będą święcone medaliki. Zuza
dostanie od matki chrzestnej piękny złoty medalik z tej okazji. Muszę jeszcze palmę
kupić.
Mamy już ustalone daty prób oraz pierwszej spowiedzi.
To już niebezpiecznie blisko!
Restauracja… obiad rodzinny... - mamy wątpliwości. Wstępna rezerwacja jest, ale może jednak w domu zrobimy? W sumie ma być 15
osób. Chyba dałabym radę? Daję sobie jeszcze kilka dni na podjęcie
ostatecznej decyzji.
Zostaje jeszcze temat prezentu. Wiem, że nic nie wiem! Zuzia mówi: „Mamusiu,
przecież prezenty nie są najważniejsze”. Ale ja wiem, że potem dzieci będą
rozmawiać, chwalić się, więc rodzinie pozostawiam wolny wybór co do upominków.
A my kupimy jej tablet. Taki mały, niedrogi, w sam raz na „jej potrzeby” – o ile
takie są...
poniedziałek, 24 marca 2014
Z pamiętnika matki pierwszokomunijnej - odc. 6
Przygotowania trwają, czyli o czym jeszcze trzeba pamiętać
Wiosna wreszcie! Jak miło, ptaszki śpiewają i słońce świeci.
Od razu w lepszych humorach i więcej sił witalnych. Na ostatniej obowiązkowej
mszy dzieci dostały poświęcone modlitewniki – dziewczynki białe, chłopcy
granatowe. Zuzia zachwycona, nosi ze sobą na każdą lekcję religii.
Niestety w dalszym ciągu nie zaliczyła wszystkich pytań i formuły spowiedzi (chociaż umie), bo wypadły nam 3 dni rekolekcji w zeszłym tygodniu. Nie przekazała też księdzu zaświadczenia o chrzcie. Dzisiaj wszystko pozostałe miała zaliczać. Zobaczymy.
W piątek była na Drodze Krzyżowej, w następny piątek też powinna być. Na kolejną obowiązkową mszę, która wypada w niedzielę palmową, dzieci muszą przynieść palemki i medaliki do poświęcenia. Sukienki się szyją, odbiór ma być w kwietniu. Dostaniemy jeszcze bardziej szczegółowe informacje w późniejszym terminie.
No, i w niedzielę wreszcie byliśmy w restauracji, niedaleko od domu i kościoła, by przetestować dania obiadowe. Chyba się zdecydujemy i wreszcie poczynimy rezerwację, choć lista gości nadal nie jest ostatecznie ustalona. Wychodzę jednak z założenia, że na taką uroczystość zaprasza się tylko najbliższą rodzinę i rodziców chrzestnych. To nie jest wesele. Ale nie wiem, jak to zostanie odebrane w rodzinie...
Podobnie z prezentem. Doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli każdy z gości przyniesie przysłowiową kopertę, a na co przeznaczymy zebrane pieniążki – ustalimy wspólnie z Zuzią. Myślę, że tak będzie chyba dobrze. Mam nadzieję!
Niestety w dalszym ciągu nie zaliczyła wszystkich pytań i formuły spowiedzi (chociaż umie), bo wypadły nam 3 dni rekolekcji w zeszłym tygodniu. Nie przekazała też księdzu zaświadczenia o chrzcie. Dzisiaj wszystko pozostałe miała zaliczać. Zobaczymy.
W piątek była na Drodze Krzyżowej, w następny piątek też powinna być. Na kolejną obowiązkową mszę, która wypada w niedzielę palmową, dzieci muszą przynieść palemki i medaliki do poświęcenia. Sukienki się szyją, odbiór ma być w kwietniu. Dostaniemy jeszcze bardziej szczegółowe informacje w późniejszym terminie.
No, i w niedzielę wreszcie byliśmy w restauracji, niedaleko od domu i kościoła, by przetestować dania obiadowe. Chyba się zdecydujemy i wreszcie poczynimy rezerwację, choć lista gości nadal nie jest ostatecznie ustalona. Wychodzę jednak z założenia, że na taką uroczystość zaprasza się tylko najbliższą rodzinę i rodziców chrzestnych. To nie jest wesele. Ale nie wiem, jak to zostanie odebrane w rodzinie...
Podobnie z prezentem. Doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli każdy z gości przyniesie przysłowiową kopertę, a na co przeznaczymy zebrane pieniążki – ustalimy wspólnie z Zuzią. Myślę, że tak będzie chyba dobrze. Mam nadzieję!
piątek, 21 marca 2014
Czy wiecie... - odc 10
Czy wiecie, co oznacza symbol IHS, naszyty często na stroje komunijne? Otóż, pierwsi chrześcijanie mieli dwa symbole, które oznaczały przynależność do Jezusa – rybę i IHS. Wyraz ryba po grecku pisze się: ICHTHYS, a chrześcijanie z kolejnych liter tego wyrazu wyprowadzali wyznanie wiary: Iesou Christos Theouh Yios Soterion, czyli Jezus Chrystus, Boży Syn, Zbawiciel.
Historia symbolu IHS jest następująca: w Księdze Rodzaju (rozdz. 14) Abraham wygrał walcząc 318 ludźmi. Pierwsi chrześcijanie interpretowali liczbę żołnierzy Abrahama w sposób symboliczny. Po grecku liczbę 318 zapisuje się 18 + 300. Ponadto wszystkie liczby można przenieść na litery i odwrotnie. Połączenie cyfr 18 + 300 daje wyraz IH + T. Jezus Chrystus + Krzyż, czyli IHT. Taki znak obowiązywał do V lub VI wieku. Nie wiadomo, co sprawiło, że T zmieniono na S, ale już w VII wieku Justynian II miał na swoich monetach symbol IHS. IHS to zatem IH = Jezus Chrystus i S – tu możliwych wyjaśnień jest wiele. Jedno z najbardziej prawdopodobnych jest takie, że S, jak w symbolu ryby, oznacza Soterion, czyli Zbawiciel. Taki też był najprawdopodobniej cel zamiany T na S, by nie podkreślać już męki, ale zbawienie, które dokonało się na krzyżu. Współcześnie można też spotkać się z tłumaczeniem skrótu IHS jako Iesus Hominum Salvator, czyli Jezus Zbawiciel ludzi.
(materiał
przygotowany na podst. tekstu autorstwa o. Remigiusza
Recława SJ)
środa, 5 marca 2014
Z pamiętnika matki pierwszokomunijnej - odc. 5
Przyspieszenie
Mamy już marzec, a ja mam wrażenie, że pod względem przygotowań komunijnych „jestem w lesie”. W
lutym była obowiązkowa msza dla dzieci, ale kazanie ksiądz wygłosił do
rodziców. Bo to rodzice nie umieją zachowywać się w kościele, jak się
okazuje. Oj, niedobrze, niedobrze...
Do końca marca trzeba donieść
do parafii zaświadczenie, że dziecko jest ochrzczone. Do końca kwietnia dzieci muszą zaliczyć wszystkie
pozostałe modlitwy i pytania (Mały
Katechizm). Wiadomo, każde uczy się w swoim tempie i zalicza w miarę możliwości
czasowych. Strasznie tego dużo!
Miara do sukienki chociaż zdjęta! I
koniecznie muszę w końcu zakręcić się w temacie restauracji i obiadu, bo
postraszyła mnie właśnie jedna z mam, że mogę mieć już problem... Hmm... najwyżej
przyjęcie zrobię w domu... Jeszcze kwestia prezentu - ciągle nie wiemy co to ma być. Rodzina zaczyna się
pytać, a my prezentujemy "luzy decyzyjne". Z jednej strony nie chcę, żeby to był np. tablet, a z
drugiej strony nie chciałabym, żeby Zuzia otrzymała złote łańcuszki, Biblie czy
obrazki. Ech, ciężkie jest życie matki komunijnej...
Subskrybuj:
Posty (Atom)