środa, 3 kwietnia 2013

Z pamiętnika matki pierwszokomunijnej - odc. 5



Modlitwy zaliczone


W tygodniu przedświątecznym, kiedy odbierałam córkę ze szkoły, wszystkie dzieci były mocno przejęte czekającym je egzaminem przedkomunijnym u księdza proboszcza. Pytały się nawzajem, z czego należy się przygotować i jakich pytań się spodziewać. Ja, pamiętając jakim ogromnym wyzwaniem był dla mnie mój własny egzamin z modlitw, tym razem dygotałam jako mama rozmyślając, co będzie, kiedy dziecko się zapowietrzy lub zapomni podstawowych modlitw. Inni rodzice także byli przejęci, bo przecież każdy z nas pragnie, żeby jego synowi lub córce poszło jak najlepiej. Niektórzy nawet straszyli, że kiedy dziecko nie pamięta, proboszcz zaczyna sprawdzać wiedzę rodziców…


Chcąc jak najlepiej przygotować córkę, w dniu poprzedzającym egzamin „spowiadałam” ją do momentu bezbłędnego przebrnięcia przez formułę sakramentu pokuty. W wyznaczonym dniu, obie wyuczone na blachę modlitw, przykazań i spowiedzi, stawiłyśmy się o wskazanej godzinie na plebanii. Proboszcz poprosił tylko, żeby dziecko pokazało, jak się będzie spowiadać – tak na sucho, bez wymieniania grzechów. Uśmiechnął się, kiedy córka na początku spowiedzi zamiast „niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” powiedziała „szczęść Boże”. „Od jednej dziewczynki możemy chyba przyjąć „Szczęść Boże”?” – odezwał się do towarzyszącej mu siostry. A potem było już tylko „Bóg zapłać” - i po wszystkim!

I po co matka tak się denerwowała?! Sama nie wiem…



Autor: Anna Klimczuk


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz